A pamięta człek, iż jak mu ~15 lat temu opowiadano, to się śmiał, że czyste foliarstwo:
wacpan
Świetne, b. dziękuję(/-emy)!
Sznyt bardziej Kolektiva.Social. Nie oceniam, lecz sygnalizuję.
http://inv.nadeko.net/watch?v=DrzIe-GZAn8
– ukochany moment w 0:29 <3.
Poważniejąc – faszyzmowi i totalitaryzmom trzeba stawiać opór, i akurat taktyka Czarnego Bloku istotnie działa, natomiast polaryzacja społeczna nieraz przebiega wraz z radykalizacją, czasem zwiastuje jakiś kryzys, lecz też daje psi*rni i sł*żbom pretekst do poujmowania ludzi w różne rejestry; zdarza się wręcz, iż jest to przez nie same tolerowane, gdyż bądź to ma miejsce jakieś power dynamics (rywalizacje frakcyjne, czasem międzynarodowe), bądź to potrzebują uzasadnień dla swojego istnienia (zakładać, że takie np. http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,14936295,dlaczego-bojowkarze-zaatakowali-squat-przychodnia.html było "przypadkiem" i "wypadkiem przy pracy", to jest niestety "I've got some bad news for you"). Bardziej optymistyczną interpretacją jest, iż to "kuźnia kadr", "przeszkolenie w razie W". Please be advised, aby nie stać się nieświadomym narzędziem w cynicznych rękach.
Dzięki za kontekst, git, O.K. Pamiętam tylko tę dyskusję (obustronne callouty) tutaj na Sz.; zacząłem to wtedy przeglądać i ogarnęło zażenowanie.
Dajesz się rozgrywać służbom lub naziolom – spoko, ale przynajmniej się tym publicznie nie chwal.
IMHO, to nie jest spoko – o tym należy sygnalizować (niekoniecznie w Internecie). Osoby nie zawsze są tego świadome, a tak istotnie się zdarza. Just sayin'.
Chodzi mi o sposób, w który to robią. Ten jest ukierunkowany na interakcję z prawem, wychodzi z legalistycznego założenia, że to nic gorszego niż ewentualne reperkusje. Z mojej perspektywy - to pomaganie służbom w budowie listy potencjalnych wrogów państwa do obserwacji. Jest to też podkładanie się i potencjalnie robienie sobie biblioteki kryminalnej (dosłownie, albo i nie), przez osoby które mogą podejmować różne działania, różne drogi. Może np. zradykalizują się do tego stopnia, że postanowią zostać urzędnikami, rzeczoznawcami sądowymi, czy wręcz parlamentarzystami. Taka kartoteka może to utrudniać, lub dać przeciwko nim argumenty w najgorszym momencie. Nikomu nie odmawiam szczerych intencji, po prostu sądzę, że nie jest to optymalna, ani w ogóle skuteczna taktyka.
– dzięki, no tak właśnie to odebrałem. Zgoda. To, co dla nas, Wolnościowcx, jest nobilitujące – że kogoś zawinęli na demo za wtłuczenie p*licjantowi albo z innej Nory 219a podrzucając proszki – dla normalsów jest dyskredytujące, to jest kompromat. Tylko Solidarność (w tym Walcząca; ci, co podkładali bomby esbecji) dała radę wypromować "Przypałowców" na tzw. wysokie stanowiska publiczne. Z tytułu tego podziału, np. niżej podpisany promuje Filaryzację Społeczną. "Nasz mainstream" to po prostu "inny od normalsów mainstream" na poziomie fundamentalnych wartości.
[+edit]:
Motyw autentyk z jednej z załóg w Bolandzie: legendarna, zasłużona, represjonowana Aktywistka – wyrzucona z grupy kilka lat temu za prz*moc i alk*holizm, wykreślona ze zbiorowej pamięci – dziś pracuje gdzie? W rządowej instytucji odpowiedzialnej za środowisko. Córka p*licjanta.
Całej części o Jałcie i NATO nie rozumiem, ale też uznaję, że to nie kluczowy wątek.
– jedna z teorii spiskowych jest taka, iż polityki np. klimatyczne (dajmy na to: gdzie koncentrować produkcję przemysłową i jak ją rozwozić po globie – rozmrożona Arktyka oznacza dostęp do węglowodorów i szlaki żeglowne, alternatywa dla Inicjatywy Pasa i Szlaku), paradygmaty socjoekonomiczne (konstytucja III RP: "społeczna gospodarka rynkowa"), czy chociażby tzw. Społeczeństwo Oparte na Wiedzy albo po prostu Obywatelskie z Wysoką Partycypacją, dążące do Demokracji Bezpośredniej – są podporządkowane geopolityce. A ta koresponduje z blokami/sojuszami jeszcze od II WŚ. Oznacza to, iż np. dekarbonizacja Bolandy mogłaby pójść szybciej, zaś Extinction Rebellion, Letzte Generation, czy choćby Fridays For Future z Greenpeacem, Dzikim Życiem czy inną Pracownią Na Rzecz Wszystkich Istot byłyby pełnoprawnymi partnerami do konsultacji krajowej – polityka środowiskowo-klimatyczna byłaby proaktywna, nie reaktywna, a np. Europejski Zielony Ład byłby admirowany, nie podważany.
Czy dobrze Cię rozumiem?: sugerujesz, że wznosząc dissent teraz za młodu i dając się spisać/zawinąć, po prostu się podkładają i sabotują własne możliwości skuteczniejszego protestu w przyszłości?
Jeśli tak, to choć kimże jestem, by odmawiać komukolwiek szczerych intencji, to są nadal polityki uniwersalistyczne, zakładające, że można społeczeństwo oświecić, przekonać do racji interwencjami. Ja dziś tego nie uważam za słuszne – czy raczej uważam wyłącznie jako "kuźnia naszych (Postępowych) kadr", gdzie kartoteka w MSW jest właśnie nobilitująca i dająca referencje. Aparat represji – resortowy beton, być może rzeczywiście od Jałty zinfiltrowany agenturalnie, czego nie "wyleczyło" ani NATO, ani UE – jest siebie wart z warstwami lemingów, którzy z dumą nie uważali na geografii; obie grupy równo [nie]podatne na modernizację (choć z innych powodów).
To dość częsta "omyłka" – transparentność, jasne deklarowanie światopoglądu i nieraz genezy tegoż (gdy np. kontrowersyjny), kryteriów akceptacji rozmówcx (i że te w ogóle są potrzebne) – wyglądają jak egocentryzm, "attention wh*ring", gruboskórność, nietaktowność, "opowiadanie własnego życiorysu", narzucanie się. A wg moich doświadczeń największa proporcja kos lub zaprzepaszczonych współprac wynika z "zakładania czegoś o kimś" (np. wzorców kulturowych lub wrażliwości/triggerów). Aktualnie "staram się zadośćuczynić ludzkości za krzywdę, jaką wyrządził jej Internet" – "promocja" toksycznych relacji w miejsce choćby "życzliwej neutralności", skąd atomizacja społeczna – przedsionek m.in. cynizmu i instrumentalizacji. Np. multikulturalizm stąd już uważam za utopię, gdyż nawet w obrębie homogenicznych społeczności występują konflikty personalne i skruszone zaufanie. Inna odsłona: to nie przypadek, że się widuje komunikat "Comments section disabled".
Twoje wpisy generalnie cenię jako lapidarne i merytoryczne ("zdałaś egzamin intelektualny"), natomiast w Aktywizmie Wolnościowym i Wolnościowej Technologii na przestrzeni wielu lat spotykałem osoby z mizantropią, weredyzmem, nawet werbalnie i fizycznie agresywne. Bywało, że tym osobom "wyrządził to świat".
Tutaj najpewniej popełniłem błąd – odpisałem w twoim wątku (==> z powiadomieniem) zamiast bezosobowo pod postem.
Ostatni ciekawy wysiłek uniwersalistx:
koncept dawniejszy:
podejście z wartościowaniem rozmówców:
- http://en.wiktionary.org/wiki/scorefile – te pliki, uważam, powinnxśmy sobie nawzajem udostępniać.
Mikroagresja FTW :-* Nie no, zwykłem mieć innych ludzi "w poważaniu". /s ;]
Poważnie: tak, próbowałem i na ogóle populacji to marnie wychodzi. Nadal próbuję, gdy ktoś taktownie poprosi. Na co dzień natomiast otaczam się ludźmi, którzy potrafią mnie zrozumieć (sam innych typowo rozumiem na chillu), co niestety oznacza przeprowadzanie egzaminów ideologiczno-intelektualnych (to już niestety nie sarkazm). W stosunku do reszty – czyli np. nie Szmer – selektywne kontrakty społeczne. Tu także: czasami pewne komunikaty wypada zawoalować, jakoś tak dyplomacja podpowiada – wiadomo, że w demokracji, zarządach kolegialnych istnieje wielogłos oraz "politycznie motywowana kreacja faktów dokonanych"; po prostu Mieszkalnictwo Socjalne to mój trigger i cel walki, zaś postulat "Mieszkanie prawem, nie towarem!" uznaję skrajnie ortodoksyjnie. W działalności idealistycznej staram się przez domysł kierować medianą po populacji, którą wywiedli inni – to z kolei via nakazy Humanizmu-Humanitaryzmu. Podobno "niebezpiecznie orbituję" w kierunku Wolnościowego Awangardyzmu (bronię się, iż obok antyglobalizmu, Seattle i WTO, także bywał alterglobalizm).
Proszę o krytykę, natomiast zważcie – jeśli typ jest kryptoneonazistą, czy tam białym nacjonalistą/supremacjonistą, AfD to protoNSDAP, Proud Boys to protoSA, wówczas właśnie odkrył karty. Jeśli jednak jest kimś w rodzaju "radykalnego kontestatora" płytkich połajanek "reductio ad Hitlerum", wówczas poziom groteski tych wydarzeń przerasta sens klasycznej propagandy, a zaczyna być – no właśnie, czym? Czy nie jakimś dziwnym manifestem przeciwko miałkości, płytkości, powierzchowności spolaryzowanej debaty publicznej, gdzie albo jest się Progressive z agendą Marksizmu Kulturowego z Poprawnością Polityczną (używam tych pojęć niewartościująco), albo Conservative z Project 2025, zaś zatracono różne centra, w tym te apolityczne?