[Redaktor The American Prospect David] Dayen pisze, że cła Trumpa są zasadniczo sankcjami nałożonymi na resztę świata. Jego zachowanie, jak twierdzi Dayen, „niczym nie różni się od szefa mafii, który wprowadza się do miasta i wysyła swoich zbirów do każdej firmy na Main Street, brutalnie traktując właścicieli i żadając pieniądzy za ochronę, pod groźbą wypchnięcia z biznesu”. Dayen zauważa, że sekretarz skarbu Scott Bessent argumentował w zeszłym roku za wykorzystaniem nadzwyczajnej siły amerykańskiej gospodarki, aby zmusić inne kraje do robienia tego, czego chcą Stany Zjednoczone, tworząc amerykańską strefę wpływów poprzez presję gospodarczą.
Rozszerzając porównanie do mafioza, Dayen zauważa, że „pieniądze za ochronę” mogą przybierać różne formy: „ograniczanie migracji, przyjmowanie większej ilości amerykańskiego eksportu produktów rolnych lub systemów uzbrojenia, zmniejszanie zdolności przemysłowych i wymuszanie większej konsumpcji w Chinach, odsprzedaż długu USA po niskich cenach, popieranie strategii wojennej przeciwko Iranowi, dosłownie wszystko, czego zechce Biały Dom”.
Syn Trumpa, Eric, zdawał się potwierdzać, że cła są szantażem, gdy napisał: „Nie chciałbym być ostatnim krajem, który próbuje negocjować umowę handlową z [Trumpem]. Pierwszy, który wynegocjuje, wygra - ostatni absolutnie przegra. Widziałem ten film przez całe moje życie....”. Dziennikarz zajmujący się sprawami zagranicznymi David Rothkopf był bardziej obrazowy: „To nie są cła”, napisał. „To głowa konia w łóżku (prawie) każdego światowego rządu i lidera biznesu”. Zarządzający funduszem hedgingowym Bill Ackman zasugerował, że jeśli rząd odmówi negocjacji z Trumpem, główne firmy tego kraju powinny zawrzeć umowę bezpośrednio z Trumpem, zwalniając produkty tej firmy z ceł w zamian za nową fabrykę lub inną inwestycję, której chce Trump.